Pożegnaliśmy wczoraj naszego kolegę, znakomitego zakryciowca, wielkiego miłośnika nieba jak się okazuje w 2 aspektach. Zarówno w tym duchowym, teologicznym jak i tym fizycznym, materialnym. Na pewno ten drugi aspekt pomagał mu bardziej rozszerzyć ten pierwszy. Jaki był ? Każdy widział i wiedział, oczywiście kto go znał. Ciepły miły człowiek, kolega. Skromny, gorliwy obserwator astronomiczny. Bezpośredni, nie tworzący wokół siebie barier. Nie tworzący wokół siebie "pola siłowego" niedostępności jakim wielu kapłanów się otacza. Na uroczystościach pożegnalnych dowiedzieliśmy się, że taki był nie tylko dla nas kolegów "po fachu" astronomicznym", ale wobec wszystkich ludzi. Był kochany przez parafian, a władze lokalne podkreślały wyjątkowe z nim relacje. Konserwator zabytków nazwał Wieśka kustoszem parafii, która oprócz nowego kościoła, który wybudował Wiesiek ma na swoim terenie 2 zabytkowe kościoły których odnowę Wiesiek prawie zakończył. Podkreślano, że umiał skupić wokół siebie dobrych doradców. Konserwator wspominał wyjątkowy charakter współpracy z Wieśkiem i jego wielkie zasługi w tej dziedzinie. Np. dzięki dokumentacji fotograficznej wykonanej przez gorącego fotoamatora Wieśka, konserwatorzy mogli wycenić skradzione zabytkowe figury kościelne. Jego zdjęcia znane są zarówno w kręgach świeckich jak i kościelnych. Z przemówień dowiedzieliśmy się, że miał czas dla każdego i nikomu nie odmawiał pomocy. Zaznaczano, że był człowiekiem, który łączy i łagodzi ostre stanowiska. Swoje kazania mówił językiem prostym i zrozumiałym. Posiadał łatwość w dogadywaniu się i umiejętność znalezienia kompromisu. Wspominano jego wszechobecną pogodność, uśmiech i dowcip jakim się charakteryzował. Mówiono o jego wielkiej skromności. Nie pochwalił się nawet naszym kolegom z oddziału krośnieńskiego, że dostał godność kanonika. Był kochany przez dzieci, które się na przerwach do niego zbiegały. Mimo propozycji objęcia większych parafii nie chciał opuścić Królika Polskiego i w swoim testamencie wskazał miejsce pochówku w swojej parafii wśród bliskich mu ludzi. W testamencie przepraszał jeśli komuś sprawił jaką przykrość, ale i parafianie podczas uroczystości przeprosili go za przykrości jakie mu w pewnym okresie sprawili. Przemowy których było kilka na wielu twarzach wyciskały łzy, a głos prowadzącego ceremonię biskupa łamał się i drżał podczas kazania. My wiedzieliśmy, że kocha astronomię. Ale po uroczystościach i podczas uroczystego przyjęcia, rozmowy z miejscowymi decydentami i innymi ludźmi pokazały nam, że pięknie wykonywał swoją zawodową misję. Że autentycznie kochał człowieka, każdego !
Załączniki: |

tr-1.jpg [ 151.05 KiB | Przeglądany 191 razy ]
|

po-1.jpg [ 324.87 KiB | Przeglądany 191 razy ]
|

kl.jpg [ 150.75 KiB | Przeglądany 191 razy ]
|
|